Przyszłość branży tłumaczeniowej w dobie upraszczania języka użytkowego
B icon

Przyszłość branży tłumaczeniowej w dobie upraszczania języka użytkowego

Oceń:
/ Aktualna ocena: 5

Coraz częściej zwracamy uwagę na to, że młode pokolenie, ale także i my dorośli, mamy problem z wysławianiem się, werbalnym wyrażaniem swoich uczuć i emocji, a także tworzeniem dłuższych wypowiedzi - czy to ustnych, czy pisemnych. Dzieje się tak z wielu względów. Mają one wpływ nie tylko na sam język, ale w przyszłości mogą nieodwracalnie zmienić branżę tłumaczeniową.

Uproszczona komunikacja – na czym polega?

Dorosła osoba o średnim wykształceniu powinna znać, rozumieć i wykorzystywać na potrzeby komunikowania się ponad 30 tysięcy słów. Niestety przez coraz bardziej powszechną kulturę obrazkową – porozumiewania się za pomocą grafik, emotikon i skrótów - w komunikacji werbalnej używamy coraz mniej słów.

Słownictwo, które zamiast opisowego, zamienia się w dużo uboższe, nazywane jest spłaszczonym lub uproszczonym. Przez to wiele osób nie potrafi skutecznie wyrażać swoich uczuć czy emocji, nie umie opisywać otaczającego je świata, a to z kolei negatywnie wpływa na jakość komunikacji. Przekłada się to na potencjalny brak zrozumienia, a co za tym idzie na problemy w komunikacji, a nawet kłopoty w nauce, w tym nauce języków obcych.

Uproszczony język ojczysty może w przyszłości wywrzeć negatywny wpływ przemysł tłumaczeniowy. Jeżeli komunikacja werbalna zostanie zastąpiona przez graficzne formy przekazywania treści, filmy lub animacje czy ikonki, dla wielu tłumaczy może zabraknąć pracy. Innym problemem w tym kontekście są tłumaczenia maszynowe, które już na dobre zagościły w branży tłumaczeniowej. Ich wpływ na język i jego będziemy mogli ocenić dopiero za jakiś czas, ale już widać, że tendencje i zmiany nie idą w dobrym kierunku. Ale to już jest temat na kolejny wpis.

Jakie jeszcze są konsekwencje uproszczenia języka?

Uproszczenie języka i ograniczenie komunikacji werbalnej wśród dzieci może mieć poważne skutki dla ich rozwoju. Brak częstych rozmów z rówieśnikami i dorosłymi, ograniczony kontakt z książką, która została zastąpiona przez gry i aplikacje, zaburza mentalny i intelektualny rozwój młodego pokolenia. Wynika to z formy przekazu, która w znacznej mierze bazuje na łatwo przyswajalnej animacji i grafice.

Należy przy tym zaznaczyć, że u młodych ludzi zauważalny jest nieprawidłowy rozwój umiejętności manualnych. Jednopalcowa obsługa urządzeń mobilnych zastąpiła trzymanie w ręku długopisu, kredy, czy też nożyczek. Gry wirtualne zamiast gier zespołowych, planszówek, a nawet bierek sprawiają, że prawidłowy rozwój percepcji motorycznych dzieci staje pod wielkim znakiem zapytania.

W jaki sposób przeciwdziałać konsekwencjom tego procesu w kontekście rozwoju dzieci?

Otaczanie się słowem pisanym, jak i tym czytanym może sprawić, że zasób słownictwa ma szansę znacznie się powiększyć. W przypadku młodych osób i dzieci kluczowa jest edukacja i zaszczepianie w nich kultury czytania i pisania ręcznego – mimo posiadania smartfonów, warto czasem napisać odręcznie notatkę, zaplanować swoje zajęcia, zanotować listę zakupów.

Aby zachęcić do tego dzieci, warto stworzyć dla nich moodboard – planszę, tablicę pomysłów, z karteczkami do zapisywania swoich przemyśleń. Oczywiście w tym przypadku należy również zachęcać do jak najczęstszego czytania książek, w tym tych w wersji papierowej, by odzwyczaić wzrok od światła niebieskiego.

Jak zatem kształtuje się przyszłość branży tłumaczeniowej?

Nie od dziś wiadomo, że język to żywy twór. Podobnie jak organizmy żywe podlega ciągłym zmianom i swego rodzaju ewolucji. Jednym z aspektów tych zmian jest ekonomia języka, która nie ma nic wspólnego z ekonomią gospodarczą, która w gruncie rzeczy jest anty-ekonomią.

Ekonomię języka widać bardzo wyraźnie w codziennej komunikacji. Nadawcy używają coraz mniejszej ilości słów oraz coraz prostszych konstrukcji zdaniowych, a częściej skrótów myślowych, aby przekazywać tę samą treść. I nie ma w tym nic złego. Na potrzeby codziennych spraw i wyzwań nie musimy przecież konstruować zdań wielokrotnie złożonych. Proces ewolucji języka jest bardzo naturalny.

Tu jednak do akcji wkraczają appki, komunikatory, wiadomości tekstowe, emo itp. Tu stopień uproszczenia komunikatów jest wręcz dramatyczny. Kierunek zmian przedstawię w sposób obrazowy: all right -> okay -> ok -> k lub emoji obrazujące kciuk w górę.

Od jakiegoś czasu zauważam podobną tendencję również w komunikacji biznesowej. Jeżeli treść wiadomości przekracza 3-4 linijki, nie zostanie przeczytana. Próbuję stosować różnego rodzaju techniki, np. wypunktowania, pogrubienie, kursywę, aby przyciągnąć uwagę odbiorcy. Niestety efekt nie zawsze spełnia moje oczekiwaniami.

Skutki dla naszej branży mogą być druzgocące. Jeżeli wypowiedzi zostaną uproszczone do krótkich, prostych zdań, a słownictwo ograniczone do niezbędnego minimum, do ich przekładu nie będą potrzebni ludzie. Algorytmy już dziś bardzo dobrze sobie radzą tłumaczeniami pisemnymi takich zdań.

Podobnie sprawa wygląda w wielu sektorach przemysłu. W zakładach produkcyjnych szaleje automatyzacja. Następstwa automatyzacji -> mniej ludzi -> mniej instrukcji -> mniej pracy dla tłumaczy.

Skontaktuj się
z nami

Napisz do nas

Wyślij do nas zapytanie ofertowe - z chęcią doradzimy oraz przedstawimy konkretne rozwiązania dostosowane do określonych potrzeb.

Zamknij

Napisz do nas

Nie wybrano pliku
* wymagane
Zaznacz, aby kontynuować