Jak koronawirus wpływa na rynek tłumaczeń?
B icon

Jak koronawirus wpływa na rynek tłumaczeń?

Oceń:
/ Aktualna ocena: 5

Ostatnie wydarzenia sprawiły, że większość z nas musiała na nowo zorganizować swoje życie zawodowe. Stan wyjątkowy, w jakim się znaleźliśmy, silnie wpływa zarówno na przedsiębiorców jak i konsumentów. W dzisiejszym artykule zastanowimy się, jakie skutki ma koronawirus dla rynku tłumaczeń i pracy tłumaczy.

Tłumaczenia pisemne - wszystko bez zmian?

Tłumacze freelancerzy wykonujący tłumaczenia pisemne są wydawałoby się w stosunkowo dobrej sytuacji. W końcu na co dzień ogromna większość z nich i tak pracuje z domowego biura. Zamówienia można nadal bezproblemowo przyjmować poprzez e-mail i tak samo odsyłać gotowe przekłady. Nie oznacza to jednak, że tłumacze pisemni nie mają obecnie żadnych trudności. Po pierwsze, rynek tłumaczeń, jak każdy inny, mierzy się ze spadkiem zamówień. Jeśli przedsiębiorstwa ponoszą straty, rezygnują z pewnych działań biznesowych czy marketingowych, oznacza to jednocześnie u większości mniejsze zapotrzebowanie na tłumaczenia. Ponadto, pamiętajmy, że wielu tłumaczy freelancerów to też rodzice, którzy obecnie mają nowe obowiązki, gdy przedszkola i szkoły są zamknięte. Czasu na pracę w ciągu dnia jest zwyczajnie mniej. Jeśli ktoś zatem ma szczęście, bo nie narzeka na mniejszą liczbę zleceń, z drugiej strony prawdopodobnie musi pracować szybciej i spać krócej, by nadążyć z zamówieniami.

Biura tłumaczeń również pracują, natomiast w większości kontaktują się z klientami wyłącznie mailowo i telefonicznie. Ograniczenia musiały wprowadzić w bezpośredniej obsłudze klienta. Nie oznacza to, że niemożliwe jest obecnie uzyskanie tłumaczenia uwierzytelnionego, które musi być przekazane w formie papierowej. Po prostu cały proces nieco się skomplikował. Zarówno oryginały dokumentów, jak i gotowe tłumaczenia dostarczane są poprzez usługi kurierskie. W Berlineo również nadal jesteśmy do dyspozycji klientów, gotowi świadczyć kompleksowe usługi tłumaczeniowe, choć naturalnie z zachowaniem środków ostrożności.

Czy rynek tłumaczeń konferencyjnych jest zagrożony?

Bez wątpienia ograniczenia w zakresie podróżowania oraz gromadzenia się znacznie bardziej odbijają się na tłumaczeniach ustnych. Wiosna przynosiła zwykle wiele międzynarodowych eventów, które niestety teraz są odwoływane. Konferencja to wszak zgromadzenie dużej liczby osób, pochodzących z różnych krajów. Ryzyko jest więc wysokie i goście po prostu rezygnują z uczestnictwa. To oznacza odwołanie setek zleceń dla tłumaczy ustnych z całego kraju. Część eventów prawdopodobnie odbędzie się w dalszych miesiącach tego roku, jednak to z kolei może oznaczać kolizje terminów z wcześniejszymi rezerwacjami. Druga połowa roku zapowiada się więc niestety nerwowo, zarówno dla organizatorów, jak i samych tłumaczy.

Jak tłumacze konferencyjni radzą sobie zatem w tej sytuacji? W końcu nawet spotkania w mniejszym gronie, jak szkolenia, prezentacje, rozmowy biznesowe są masowo odwoływane. Część tłumaczy zwraca się ku tłumaczeniom pisemnym, na które przy napiętym grafiku nie mieli na co dzień czasu. Różnice w dochodach na pewno będą odczuwalne, ale przynajmniej uda się łagodniej przejść trudny okres i może przy okazji odnowić kontakty z dawnymi klientami czy znaleźć nowych. Warto dopilnować, by rynek tłumaczeń o nas nie zapomniał. Może to zaprocentować, gdy komplikacje spowodowane epidemią przeminą. Prędzej czy później obostrzenia zaczną znikać a konferencje znów będą organizowane. Życzymy wszystkim tłumaczom, aby do tego czasu radzili sobie jak najlepiej.

Skontaktuj się
z nami

Napisz do nas

Wyślij do nas zapytanie ofertowe - z chęcią doradzimy oraz przedstawimy konkretne rozwiązania dostosowane do określonych potrzeb.

Zamknij

Napisz do nas

Nie wybrano pliku
* wymagane
Zaznacz, aby kontynuować